Gdy ciemność serce me okrywa,
leń żyć mi nie daje,
strach na bok mnie pcha, i bywa,
że szukając znaku w miejscu wciąż staje,
to jednak mając nadzieję wyciągam ręce,
pomocy szukam - niczym dziecko małe.
Wiem, że do przodu przodu mam ruszyć, lecz stoje,
chce iść dalej, lecz sie nudze stale,
Co ruszę, to cofam. Po prostu się boje.
Lecz jednak czasem światło w tunelu świeci,
nawet nie pociąg. To światło nadziei, w swojej złotej nici.
Wciąż stawiam kroki, co raz bliżej, ku słońcu
rozwijam wstążke, by poten stanąć na jej końcu.
Pewnego dnia śpiew wygrany ogarnie me ciało,
szczęście bedzie jak kogut o poranku piało:
Prawdziwe, radosne, z wiarą na innych się będzie siało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz