Czy moje myśli i zwątpienia odczuwasz?
Czy ja, człowiek wątpliwej wiary zasługuję
na twą dobroć i czy ona istnieje? Pomruguję.
Myślę nad zaufaniem,
nad mym wyznaniem.
Wątpię, marzę, proszę, płaczę:
Czy ja kiedyś sobie wybaczę?
Martwię się często, czy me myśli cię nie załamią.
Wiesz, co myślę, gdy czytam modlitwę: "One kłamią"
Ale jednak, gdy mój dom obrazem nawiedziłaś
czuć było twą obecność. Czy naprawdę nas odwiedziłaś?
Czy przezroczystą dłonią nasze serca dotknęłaś?
Babcia w płaczu i mi łzy lecą. Aż tak nas natchnęłaś?
Maryjo, Królowo nasza... Choć nie czuję twego tytułu,
czuję żeś wielka i to bez skrupułów.
Choć właściwie nadal mą głową szarpią niedowierzania,
mogę podjąć poznanie wiary mej i starania.
Chcę poczuć to samo, co czuje moja babcia, która wierzy
swoim sercem całym. Ja wciąż stoję na wieży.
Szukam drogi, poznania i zrozumienia.
Czy znajdę je? Może. Zacznę szukać w sercu twego imienia.
(Ten wiersz napisałam w jednym z przełomowych chwil w moim życiu. Jest dla mnie ważny, mimo że wiele uczuć się zmieniło pod wpływem wiary)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz